Slow wedding – czyli jak zorganizować i nie zwariować?!
Ustalmy fakty… na pewno znane są Ci pojęcia slow food i slow life, bo dość mocno utarły się w katalogu sformułowań. Ale slow wedding…? O czym pomyślałeś/pomyślałaś kiedy usłyszałeś ten zwrot po raz pierwszy? Wesele w zwolnionym tempie? Uroczystość długo i wolno organizowana? A może przyjęcie z wolną, nostalgiczną muzyką bez możliwości szybkiego tańca? Brzmi znajomo? Uwierz… doskonale Cię rozumiem, bo nim zagłębiłem się w temat, miałem identyczne skojarzenia.
Czym zatem jest slow wedding?
Podpowiedź zawiera się w samej nazwie. Slow wedding to przyjęcie toczące się niespiesznie, podczas którego przede wszystkim i ponad wszystko liczycie się WY! Wasza miłość, emocje i uczucia. Slow wedding to uroczystość, która daleko w tyle zostawia konwenanse i rodzinne oczekiwania. Nie ustępuje miejsca utartej, wielopokoleniowej tradycji. Stres zamienia w śmiech i radość.
Trochę rozjaśniłem? Ufff… to dobrze.
Jak zatem zorganizować przyjęcie w stylu slow?
- Postawcie na siebie!
Zewsząd dochodzą Was głosy, że… jeśli suknia to tylko biała z ogromniastym kołem, a garnitur ślubny musi być czarny, bo jedynie czerń to elegancki kolor? Nic bardziej mylnego! Wybór Waszego stroju to tylko kwestia tego co gra Wam w duszy! Trampki zamiast szpilek i pantofli? Bardzo proszę! Suknia ślubna w kolorze innym niż biel? Czerwony garnitur? Jeśli tylko leży to w strefie Waszych marzeń – droga wolna 😊
- Ulubiona muzyka
Ilu ludzi tyle zdań i opinii! Utarło się, że wesele bez klasycznych, weselnych szlagierów może się nie udać. O mylny losie… Postawcie na muzykę, która gra wam w duszach!
- Wybierzcie miejsce z duszą!
Tak wiem, wiem… Wszystkie ciotki i wujkowie w orszaku z rodzicami i babciami na czele trąbią, że przecież ta sala weselna, co to w niej wszyscy w rodzinie przyjęcia weselne organizowali, to jest najodpowiedniejsza na świecie. Bo i piękna (to nic, że remontowana 30 lat temu) i od kościoła blisko… Fajnie, że im się tak podoba, ale Wy postawcie na salę, która rozumie pojęcie slow wedding 😊 Taką, która pozwala na swobodę, w propozycjach menu ma coś więcej niż devolay’a i barszcz czerwony po północy (nie to, żebym coś miał przeciwko tym daniom – wręcz przeciwnie uwielbiam). Taką, która pozwoli Wam cieszyć się pięknym otoczeniem.
- Jeśli nie kościół to…?
Zdaję sobie sprawę, że ten rodzinny orszak z poprzedniego punktu, nie dość, że „pomógł” doradzać w wyborze sali to i do ślubu kościelnego usilnie nakłania… A wszelkiego rodzaju delikatne sugestie, że dla Was ślub kościelny nie jest szczytem marzeń, musi popijać kroplami walerianowymi. Ale cóż… będą musieli pogodzić się z Waszym wyborem, bo jeżeli ślub kościelny w duszy i wyznaniu Wam nie gra, to na całe szczęście są jeszcze inne opcje 😊
- Nie zamartwiajcie się na zapas!
Na pewne rzeczy w życiu wpływu nie mamy. One po prostu się dzieją. Nie mnóżcie listy czarnych wizji. Będzie co ma być. To Wasz dzień! A każde ewentualne „potknięcie” ukierunkujcie na żart i dobry znak.
- Strefa chillout i dzieci na weselu
Pomyślcie o super, hiper, ekstra miejscu w obrębie sali weselnej, gdzie Wy i Wasi goście moglibyście usiąść, zrelaksować się, odpocząć i swobodnie porozmawiać. Przecież z częścią tych osób nie widujecie się na coniedzielnych obiadach. Na bank macie sobie do przekazania całą masę opowieści.
A dzieciaki? Pozwólcie im być sobą. Dajcie przestrzeń, trochę kredek… albo zatrudnijcie animatora, który pomoże ogarnąć tę szalejącą gromadkę 😊
- Bawcie się do białego rana!
Tego punktu nie będę już rozwijał 😊
Polsko-hiszpańskie wesele w stylu slow pokazali mi Asia & Dani.
Ona Polka, on Hiszpan. Postanowili powiedzieć uroczyste “TAK” w przepięknej altanie udekorowanej kwiatami i wstążkami w Wierzbowym Ranczu niedaleko Grodziska Mazowieckiego.
Wspaniały klimat, swoboda i ta unosząca się w powietrzu MIŁOŚĆ! Oni o niej nie zapomnieli. Postawili na siebie i swoje uczucia! Czego i Wam życzę 😊
Czy to nie brzmi jak wesele idealne? Oceńcie sami…